Owocowe nadal modne, ale trzeba popracować nad wizerunkiem

Od kilku lat nieprzerwanie trwa moda na sadzenie w ogrodach amatorskich gatunków owocowych. Klienci polubili pomysł na owoce i warzywa z własnego ogrodu. Nauczyli się już także, że niekoniecznie trzeba mieć do tego warzywnik. Pojedyncze drzewko czy krzew owocowy można wkomponować w założenie ogrodowe. Na rabacie bylinowej zawsze znajdzie się miejsce na truskawkę, poziomkę czy niecodzienne warzywa. Zwykły rabarbar, karczoch, kard czy szparag mogą być piękną ozdobą. Coraz więcej szkółek proponuje także odmiany roślin owocowych i warzyw przydatne do uprawy w pojemnikach balkonowo-tarasowych.  

Problemem z roślinami owocowymi, oferowanymi w handlu w ostatnich latach była i często wciąż jest ich słaba jakość. Masowo oferowane wiosną w sieciach handlowych krzewy i drzewka w pojemnikach P9 lub z korzeniami ledwo owiniętymi torfem i folią znajdują nabywców ze względu na niską cenę. Szybko jednak przychodzi rozczarowanie, gdy takie rośliny nie tworzą owoców i słabo rosną w pierwszym sezonie. A dzisiejszy nabywca wszystko chce mieć na już. Jeżeli zaplanował sobie własne owoce to liczył, że zbierze je z roślin z wiosennego sadzenia.

Drzewa owocowe dla hobbystów w dużych pojemnikach w Szkółce Szmit, fot. W. Górka
Drzewa owocowe dla hobbystów w dużych pojemnikach w Szkółce Szmit, fot. W. Górka

Rozwiązaniem są odpowiednie odmiany i dobrze ukorzeniony materiał w większym pojemniku. Dla amatora liczy się długi okres zbioru owoców i dodatkowo walory dekoracyjne rośliny. Odmiany pozyskane z ofert szkółek sadowniczych z tego powodu raczej się nie sprawdzą. Duży pojemnik pozwala z kolei podać roślinę starszą, a więc dobrze ukorzenioną, która już pierwszym sezonie da jakieś owoce. Dodatkowo, taki materiał można sprzedawać przez cały sezon, a nie tylko wiosną. Częstą jeszcze bolączką w polskim handlu roślinami jest  bowiem nadal brak dostępności, np. ładnych drzewek owocowych latem. Ten problem zauważyły już niektóre szkółki ozdobne, które zaczęły oferować taki materiał w dużych pojemnikach, np. szkółka Szmit z Pęchcina.    

RaspBEARy®, czyli malinowe drzewko

To pomysł szkółki Heinje z Niemiec na zainteresowanie nabywcy malinami do posadzenia w ogrodzie lub w pojemniku na balkonie czy tarasie. Zwykłe maliny zajmują zazwyczaj sporo miejsca, trzeba je odpowiednio przycinać, podpierać. Dlatego ta niemiecka firma sięgnęła po japońską odmianę Rubus idaeus ‘Hara-rasp’PBR. Jej hodowcą jest Toshihiko Hara z Japonii. Prawami do niej zarządza agencja Plantipp BV z Holandii ,która oferuje je pod nazwą handlową TOWER BERRYPBR. W Polsce produkcją jej „młodzieży” in-vitro zajmuje się np. grupa in vitro Kusibab.

Ta nowa odmiana maliny tworzy w pierwszym roku bardzo grube, sztywne, fioletowozielone, wysokie pędy, które dobrze zimują. Wiosną kolejnego roku wyrastają z nich pędy boczne, na których formują się liczne kwiaty. Owoce różnią się od typowych malin. Są atrakcyjne, błyszczące, intensywnie czerwone i lekko prześwitujące. Pojedyncze pestkowce nie są okrągłe, ale lekko spiczaste. Krzewy są sztywne, wzniesione, wysokie (ok. 200 cm), a przy tym wąskie (średnica 60 cm).    

Wszystkie te informacje na etykiecie nie przekonają jednak nabywcy do zakupu rośliny w zwykłym pojemniku. Dlatego szkółka Heinje zdecydowała się na fioletoworóżową, dużą (6 l) doniczkę z etykietą z wizerunkiem niedźwiedzia z maliną w pysku. Dodała też własną nazwę handlową „RaspBEARy tree”, nawiązującą do tego zwierzęcia (w języku ang. raspberry to malina, a bear – niedźwiedź). Rośliny są formowane na jeden pęd. Z jego górnej części już w pierwszym roku u klienta stworzy się silna owocująca korona, nadając malinie formę drzewka. W kolejnych latach klienci mogą nadal ją utrzymywać pozostawiając jeden silny pęd jednoroczny, lub wybrać formę „wieży” – zachowując wszystkie. 

Duże pojemniki i Wonder Trees

Malina raspBEARy to nowość w owocowej ofercie firmy Heinje. Ten asortyment jest tu jednak stosunkowo obszerny, a produkty zebrano w grupę o nazwie „Fruchtbengel”, czyli „Owocowy bum”. Wszystkie rośliny oferowane są jako dobrze ukorzenione w dużych pojemnikach. Etykiety i napisy na doniczkach informują, że pojemniki są przydatne do recyklingu, a użyte podłoże ma obniżoną zawartość torfu. Zwłaszcza młodzi nabywcy są obecnie bardzo proekologiczni. Do asortymentu wybrano odmiany samopylne. Klient nie musi już zagłębiać się w temat tego, czym są i do czego potrzebne są zapylacze. Dodatkowo drzewa owocowe tej samej odmiany można zakupić w trzech formach. Te z grupy „Young Wild” to materiał najmłodszy (tańszy). Jego etykieta informuje, że zbiorów można się spodziewać nie w pierwszym, ale dopiero w kolejnych sezonach po posadzeniu. Dla „niecierpliwych” jest materiał droższy i starszy w grupach asortymentowych o nazwach „Nature Boy” i „Pound Guy”. Obie gwarantują zbiory już w pierwszym sezonie.

Duże pojemniki dla gatunków owocowych dominowały w tym roku także w szkółkach holenderskich produkujących materiał amatorski. Na przykład szkółka Fruithof z tego kraju pokazała taki materiał pod nazwą Wonder Tree, czyli w tłumaczeniu „cudowne dzrewa”. Są oferowane w pojemnikach wielkości wiadra i z wygodnym uchwytem do transportu. W ramach kategorii Wonder Tree amatorom oferowane są drzewka owocowe (również tylko odmiany samopylne) wyprodukowane w sposób, skutkujący ich mniejszą siłą wzrostu i szybszym wejściem w okres owocowania. W tym przypadku odpowiada za ten efekt triki pozostawienie wyższego fragmentu podkładki (miejsce szczepienia jest na wysokości 60 cm). Dodatkową zachętą dla centrów ogrodniczych jest możliwość wypożyczenia specjalnych stojaków do ekspozycji takiego materiału w punkcie handlowym.       

Rośliny owocowe jak dzieła sztuki

Moda na rośliny owocowe w ogrodach na zachodzie Europy, także publicznych oraz w miejscach reprezentacyjnych spowodowała, że bardzo specyficzną produkcję rozpoczęła szkółka Pépinières Franciliennes z Francji. Postanowiła ona wykorzystać hossę proponując wyrafinowane formy drzew owocowych rodem z królewskich ogrodów w Wersalu. Ich produkcja jest żmudna i długotrwała. Może trwać nawet do 10 lat. Efektem są jabłonie i grusze  wyprowadzone w formie kul, sześcianów, kordonów i innych brył. Jak informował Emeric Picard z tej francuskiej szkółki, formowane drzewa owocowe, mimo wysokiej ceny, często znajdują nabywców poprzez projektantów krajobrazu. Poszukują oni takich niecodziennych roślin m.in. przed siedziby firm, restauracji czy kawiarni.     

     

Marki ogólnoswiatowe

Zainteresowanie na IPM Essen 2024 budziło stoisko firmy Kordes Jungpflanzen Handels GmbH z Niemiec, która oferuje m.in. „młodzież” do dalszej produkcji. Mottem tej firmy jest slogan „Silna młodzież, nowości odmianowe i wartość dodana”. Patrząc na efekty pracy tego szkółkarskiego giganta w Europie zachodniej warto podejrzeć, jakie odmiany promuje w tym sezonie. Olbrzymi asortyment odmianowy „młodzieży” na tym stoisku podzielono na trzy kategorie: Proven Winners® i First Editions® (obie systemowo wspierane pod względem marketingu przez tworzące je firmy) oraz marki własne. Pytani o wybór tych najbardziej obiecujących na najbliższe lata nowości przedstawiciele firmy wskazali kilka przykładów.

W najnowszym katalogu firmowym oraz na stoisku wiodącą nowością najbliższego sezonu został bez czarny (Sambucus nigra) LACED UP (’SNR1292′). To krzew o wąskim kolumnowym pokroju i lekko podzielonych, ciemnych fioletowobordowych liściach. Roślina tworzy też jaskrawo różowe kwiatostany. W Polsce można ją już było zobaczyć i nabyć podczas ubiegłorocznej wystawy Silesia Plants w Katowicach na stoisku Szkółki Wróblewscy.

Nowości z Proven Wiiner: pięknotka PEARL GLAM, fot. Kordes Jungpflzanzen Handels
Nowości z Winners®: pięknotka PEARL GLAM, fot. Kordes Jungpflanzen Handels

 I tak, w kategorii Proven Winners® było to pięć roślin. Hortensje drzewiaste (Hydrangea arborescens) z grupy BellaRagazza® to grupa odmian o miniaturowym pokroju.  Rośliny dorastają do wysokości zaledwie 50-75 cm, przez co są idealne do małych ogrodów oraz pojemników. Tworzą sztywne, niepokładające się pędy, kwiatostany białe (Blanchetta®), limonkowe (Limetta®) lub różowe (Mauvette®). Wśród nadal modnych hortensji bukietowych (H. paniculata) wyróżniała się odmiana FIRE LIGHT (‘SMHPFL’). Jej kwiatostany zmieniają barwę od białej po – bardzo wcześnie – burgundową. Nowa mieszańcowa pięknotka (Callicarpa) PEARL GLAM® (‘NCCX2’) dorasta do wysokości 1,2-15 m przy średnicy 0,6-0,9 m. Liście ma ciemnofioletowe, jest ozdobna z kwiatów (białe w dużych gronach) i obficie owocuje różowofioletowymi jagodami. Bez koralowy (Sambucus racemosa) LEMONY LACE® (‘SMNSRD4’) tworzy z kolei koronkowe, złotozielone liście, które mają nie być przypalane na stanowisku słonecznym.

Z oferty First Editions® wyróżniały się m.in. guzikowiec zachodni (Cephalanthus occidentalis) FIBER OPTICS® o nietypowych kwiatostanach, Tawlina jarzębolistna (Sorbaria sorbifolia) MATCHA BALL® rośnie jeszcze słabiej (0,6-0,9 m) niż znana odmiana ‘Sem’ i ma atrakcyjną barwę liści. Miniaturowe pęcherznice kalinolistne (Physocarpus opulifolius) LUCKY DEVIL® (złote liście) i SPICY DEVIL® (liście żółtopomarańczowe wiosną, później czerwonofioletowe) można sadzić także w pojemnikach.

Hortensja imienniczką gwiazdy pornobiznesu

Wśród marek własnych bezapelacyjnie triumfowała w tym roku hortensja ogrodowa Dolly Buster® o ogromnych, różowych kwiatostanach. Za jej sukcesem stoi jednak nie tyle wygląd rośliny, co rozpoznawalna nazwa. Nadano ją na cześć jednej z bardziej znanych w Niemczech gwiazd pornobiznesu. Na etykiecie zagościł wizerunek prawdziwej Dolly Buster.

Dwie pozostałe, mocno promowane marki własne to gatunki owocowe. Figowiec jadalny (Ficus carica) FIROMA® owocuje na pędach jednorocznych. Zestaw czterech odmian świdośliwy olcholistnej z serii Greatberry® doskonale wpisuje się w bieżące trendy zainteresowań nabywców. A ci szukają zdrowej żywności, własnych owoców i ogrodowych roślin „bezobsługowych”.  

Odświeżony wizerunek „starych” roślin

Niektóre grupy roślin postrzegane są przez młodsze pokolenie jako „niemodne”. W Europie zachodniej problem ten dopadł np. różaneczniki. Kojarzone są z nienowoczesnymi ogrodami pokolenia dziadków. Dla wielu wydają się zbyt pracochłonne w pielęgnacji i wymagające spełnienia specyficznych warunków uprawy, m.in. specjalnego podłoża oraz nawadniania.

Zmianę podejścia do tych roślin próbują przełamać np. specjaliści od marketingu z niemieckiej firmy Inkarho GmbH. Z jednej strony robią to przez promowanie odmian o „nowoczesnych”, przemawiających do młodego pokolenia barwach kwiatostanów. Takim przykładem ma być różanecznik Happy DENDRON® o białofioletowych kwiatach z żółtym środkiem. Etykieta i opisy przekonują natomiast, że jest to odmiana „super bezobsługowa”. Taka, o którą nie trzeba dbać, tak jak to robiły nasze babcie. Użyta podkładka INKARHO ma pozwolić na uprawę w glebie o pH nawet do 6,5, pod warunkiem, że nie jest zbita. Podobne zalety mają mieć odmiany zebrane w grupy EASYdendron®, które różnią się barwami kwiatów oraz Grazeasy® (gra słów. Niem. grazil – smukły i ang. easy – łatwy).  

Co ciekawe wszystkie te triki marketingowe łączy unikanie nazwy Rhododendron, która kojarzy się z problemami. Dla zupełnie odmiennych wyglądem liści od tradycyjnych różaneczników mieszańców Rhododendron hirsutumR. micranthum wybrano np. nazwę Bloombux®. Ma nawiązywać do angielskich nazwy bukszpanu i kwiatów.  Te rośliny (dostępne są odmiany o kwiatach białych i różowych) mają również być niewymagające i przydatne do tych samych celów co bukszpany, znikające z handlu z powodu inwazji ćmy bukszpanowej.       

Zaadresować ofertę do młodego pokolenia

Czasem konkretną grupę można przyciągnąć do stoiska czy oferty w mediach poprzez właściwe przesłanie. Od kilku lat obserwuję, jak umiejętnie robi to na różnych targach holenderska szkółka Boomkwekerij E. De Jong, zajmująca się produkcją drzew alejowych. Drzewo do ogrodu to produkt bardzo „tradycyjny”, ale właściciele aranżują stoisko, kierując przesłanie do młodego pokolenia. Zarówno podczas ostatniej edycji targów ZIELEŃ TO ŻYCIE w Warszawie, jak i na IPM Essen 2024 r. stworzyli z drzew miejską dżunglę, na tle nowoczesnej grafiki przemawiającej do młodzieży. Do tego doszły metalowe beczki przemysłowe jako przykład pojemnika na drzewo w mieście, czy elementy z kortenu. Wreszcie także inspirujące hasło: „Gardening is dirty, cheap therapy” czyli „Ogrodnictwo to brudna, tania terapia”.

A może zaskoczyć etykietą?

Wydaje się, że w naszym kraju etykiety, jako kompendium wiedzy o sprzedawanej roślinie, wciąż traktowane są bardzo „poważnie”. Z reguły jest to zdjęcie i kilka piktogramów dotyczących odmiany na froncie i bardziej lub mniej szczegółowy opis na odwrocie.  Bardzo rzadko jeszcze eksponuje się u nas niektóre informacje, które obecnie mocno interesują klientów. Na przykład o tym, że dana roślina jest przyjazna dla pszczół, zapylaczy i innych owadów, odporna na suszę czy łatwa w uprawie (np. przydatna do tzw. urban gardening).

Ale etykieta może też przyciągnąć klienta niecodzienną formą. Spośród kilku budlei na półce centrum ogrodniczego, ta z etykietą w kształcie motyla z pewnością łatwiej znajdzie nabywcę. Gdy poszukuje on pnączy do rozpięcia na murze zapewne szybko zwróci uwagę na etykietę z powojnikiem górskim oraz grafiką z cegłami czy murem z kamienia oraz winobluszczem.

Etykieta może też bawić i intrygować. Zamiast ją odwracać, aby tradycyjnie przeczytać informacje o roślinie na rewersie można użyć innej zabawnej techniki. W jednej z firm na targach IPM Essen 2024 zauważyłem np. etykietę, która pozwala zobaczyć dodatkowe treści po pociągnięciu w górę fragmentu oznakowanego strzałką. Pomysł wydaje się skomplikowany. W rzeczywistości to tylko odpowiedni sposób złożenia wcześniej przygotowanego wykroju.